..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Bag End

   » Nasza Twórczość

   » O Tolkienie

   » O Śródziemiu

   » Piwnica Bag End


>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

  Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0
Elen Sila Lumenn Omentielvo!
Witaj w Bag End

Rozdział I

Był deszczowy wieczór. Wszyscy mieszkańcy zebrali sie w karczmie by posłuchać opowieści starego kapłana Ozborna. Dzieci zebrane przy kominku czekały z niecierpliwością na pierwsze zdanie. Ale dupa. Dziadek zmarł na zawał serca, kiedy do karczmy wbiegła piękna młoda dama.
- Orkowie atakują! Musicie nam pomóc!
Nagle z kąta podniosło się dwóch mężczyzn. Jeden to Belegorn. Były kurier Elronda, a drugi to pół-elf Akalbteh Ainur. Wyciągneli miecze i wybiegli na zewnątrz stawić opór najeźdźcom.
Mężczyźni ledwie wybiegli z karczmy, gdy w pobliżu rozległ się głuchy tętęt kopyt. Nagle z deszczowej mżawki wypadł szarżujący konny ork. Z dzikim okrzykiem, wymachując krzywą szablą ruszył w strone karczmy, lecz jego koń poslizgnał sie na lisiej kupie i ork siłą rozpędu wyrżnął czaszką w wystajacy nagrobek (?) Wtem kolejni okrowie ukazali sie w mroku i rozpoczeli natarcie. Nie przejął sie tym Belegorn, który znany ze swej kleptomanii odłożył miecz i w centrum bitewnej wrzawy, zaczął przymierzać buty nieszczęśnika, z połową czaszki na płycie nagrobnej, a druga połową kilka metrów dalej. Na szczęście był tam jeszcze mężny Akallabeth Ainur, od którego miecza orkowie padali jedni po drugim. Belegorn po chwili wydarł sie "Nie pasują!!!", zrobił mine obrażonego dziecka i z dziką zawziętością zaczął dłubać w zwłokach orka długim sztyletem. Trupek powoli upodabniał sie do ośmiornicy... Kiedy ostatnia orcza głowa potoczyła się po ziemi, a Belegorn skończył mścić sie na orku za niepasujące buty, obaj panowie wrócili do karczmy każdy czuł sie usatysfakcjonowany. Belegorn nawet zauwazył że dziadek zmarły na zawał ma ten sam rozmiar butów co on…
Usatysfakcjonowany z butów bel postawił przyjacielowi browara. Chłopak miał niestaty słabą głowę i po kilku głębszych łykach stoczył się pod stół, i zaczął przystawiać się do nogi... Tamtejszego kasztelana (!). Bel był tak zapatrzoy w pewną damę (a właściwie w jej wieelkie... Buty ) że nie zauważył jak Akal i Kasztelan Mirmił znikneli gdzieś na 15 minut.
Nagle barman krzyknął
- Bożesz ty mój! Ratunku! W mojej piwnicy zalęgły sie jakeś wielkie robale! Ten kto je kill him dostanie 2 złote monety i bedzie mógł sobie za nie kupić piwo.
Akal i Bel wyczuwając dobrze płatną robotę najęli sie do zadania. Pełni lęków wyruszyli w otchłań piwnicy ....
Popychani do przodu myslą o 2 złotych monetach (bo w końcu jakie piekne buty można sobie za to kupić !) bohaterowie zaczęli ostrożnie schodzić w dół po starych, drewnianych schodach. Belegorn miał niezłego stracha o siebie i o akalla, ktory jeszcze porządnie nie wytrzeźwiał i chwiejnym krokiem (czyt. na czworakach) schodził w coraz niższe i ciemniejsze rejony piwnicy...
W końcu doszli do dużego i wysokiego pomieszczenia, nie oświetlanego zadną pochodnią. To już bylo dla akalla za wiele, połozył się w kącie i zaczął zwracać przez sen nadmiar alkoholu. Nagle piwniczną ciszę zakłóciło kapnięcie. Belegorn zauważył krople śluzu ściekającą po jego pięknie wypolerowanym bucie. Twarz mu poczerwnieniała jak u alkoholika na ciężkim głodzie. Wymamrotał na wdechu "Co u kur*y .....", wtem zobaczył gigantycznego karalucha uczepionego u sufitu, ociekającego lepkim śluzem, takim jak na jego bucie ! "Nie bedzie mi skur*el butów plugawił!!!". Nie zważając na to że był mniejszy (!) od robala (a raczej robal od niego wiekszy ) cisnął w robala kamieniem. Robal odkleił sie od sufitu i wymachując swoimi odnózami próbował zadusić elfa. Śluz widać miał narkotyczne właściwości (albo Bel był zboczony) bo wijące się nózki karalucha bardzo go podnieciły, zapragnął dać mu buzi. Wyrwał sie z uścisku i zbliżył się do głowy insekta, po czym pocałował go namiętnie z języczkiem. Zbyt namiętnie. Robal dostal przedśmiertnych drgawek i skonał na plecach pod wtulonym w niego belegornem. Wtem obudził sie akall i kiedy zobaczył całą sytuacje wyjął z sakwy cyfrówke zwędzoną Kasztelanowi i zaczął pstrykac zdjęcia. "Wyśle do Catsa..." pomyslał ....
Zadowolony ze swego zdjęcia Akall nagle uświadomił sobie że niezna adresu do tego magazynu, gdyż w jego kolekcji są samę z mężczyznami. Wkurzony cisnął aparatem o podłogę. Napalony Bel podniósł się ze zwierzęcia. Karaluch mrugnął do niego i szepnął "Call me"
Uradowany Bel i zawiedziony Ainur wyszli z piwnicy, odebrali 2 złote i ... nagle usłyszeli głos. Nie byli juz w tym samym pomieszczeniu. Wszystko dookoła przypominało jakby gwiazdy świecące w dzień (wiem że durnie brzmi, ale tak to wygląda). Po chwili usłyszeli tajemniczy kobiecy głos ...
Tak, nie mylili sie, to była ONA.
Półprzezroczyste, kobiece widmo, uzbrojone w pokaźnych rozmiarów wałek do ciasta, żona Bela! "Dziwkarzu ! Myślisz że nie wiem co robiłeś w piwnicy?? Kim ona jest ?.." - zakończyła płaczliwym tonem. Akallowi uśmiech poszerzył sie od ucha do ucha. W milczeniu podsunął kobiecie cudem ocalały film z aparatu. "Nie dość że niewierny to jeszcze gustu nie ma !!" Elf zarobił cios wałkiem w głowe. Długo leciał przez dziwne krainy, nim wreszcie uderzył w ziemie i stracił przytomność w nienznaym miejscu ....
Belegorn po długim i wyczerpującym locie zarył wreszcie twarzą w ziemie. Ku jego uciesze wylądował w niewielkim miasteczku ... elfek nimfomanek :twisted: . jego radość widoczna była na twarzy i trochę niżej . Wszystkie kobiety były piękne,chętne i łatwe. Bel kierując się swoim gustem wybrał oczywiście ... najbrzydszą.

Tymczasem Akall wyruszył w długą i ciężką podróż w poszukiwaniu kompana, który zabrał ze sobą ich majątek - 2 złote monety
Wniebowzięty Belegorn oddał się w ręce nimfomanek i zupełnie zapomniał o swoim koledze, nie wiedział w co sie pakuje ...
W tym czasie Akall podązał mu 'na ratunek', idąc za czerwoną smuga na niebe, którą zostawił za sobą lecący belegorn. W końcu doszedł do dziwnego, różowego miasteczka, kiedy usłyszał krzyk przyjaciela. (A raczej "mmmmmmmmmm!!") Przerażony Elf uciekał z czerwoną kulką na skórzanym pasku w ustach i ze spuszczonymi spodniami, a za nim bandą nimfomanek, które okazały sie poprzebieranymi pedałami.
Widząc ten rozkoszny widok Akall, zrzucił płacz, i począł big w ich kierunku. Bel sądząć, że Akall chce specjalnie odwrócić ich uwagę, skoczył do rzeki płynącej obok. Kiedy wyjrzał, zobaczył iż Ainur bardzo szcześliwie i rzeźko wychodzi z 'burdello Bumbum'. Bel sądził że taki pobyt wystarczy Akallbtehowi na cały tydzień. Ale chłopak był niewyżyty. Zaciągnął Bela do knajpy, kupił piwo i wydał swój zew godowy " Jestem taaaaki pijaaany " na który odpowiedziało kilka sympatycznych panów, z którymi to za chwilę zniknął.
Nagle barman podał Belegornowi tajemniczy list i powiedział że od nich zależy los świata.
Akall wyszedł z toalety, przecierając zakrwawiony miecz i przeliczając 'pożyczone' od panów pieniądze. "Zawsze działa, pedał sie wszedzie znajdzie..." Przez uchylone drzwi od toalety można było dojrzeć ochlapaną krwia boazerie i sterte ludzkich ciał na posadzce. Tymczasem Belegorn oglądał list od którego miałyby zależec losy świata. Jak sie okazało barman przez 'świat' rozumiał swoją karczme, bo w liście była prośba o eskortowanie transportu wina ...
- Najważniejszy jest stan twojej sakiewki i rozmiar buta! - spytał Belegorn.
- Proszę się o to nie martwić. O pan Akall, proszę tylko złożyć tu podpis. - powiedział kładąc na ladę kawałek papieru.
Elfowie złożyli na nim swoje podpisy. Nagle barman głośno się roześmiał. Wyciągnął zza lady dwa miecze i wbił je boheterom w pierś. Obaj krzykneli z bólu. Krew tryskała po całej knajpie.

- Wstawaj leniu! Czas na nas! - krzyczał Belegorn budząc kompana ze snu.- Darłeś mordę całą noc. Musimy się zbierać.
- Kur** ale miałem plugawy sen ... - powiedział Ainur podnosząc się - śniło mi sie ... To było tak popieprzone że nawet nie chce mi się gadać. Coś o wielkim robalu, spedalonych nimfomankach, gejach... Dobrze że wszystko już wróciło do normy.
Bel przyglądał mu się przez chwilę. Z jego twarzy można było wyczytać tylko jedno... że za cholerę nie rozumie co Akall do niego mówi. - Eee... taa, jasne. A teraz rusz dupę z wyra. Śniadanie czeka!
Akall podniósł sie z ziemi i chwiejnym krokiem podszedł do ogniska. Ten sen nie wpłynął na niego dobrze, czuł sie jak na kacu po tygodniowej popijawie. Usiadł na ziemii razem z Belegornem i przystąpili do konsumpcji śniadania. Z cholernym bólem głowy, przeżuwając kawałek lembasa, mimowolnie trzymał ręke w kieszeni. Po skończonym posiłku wstał i z ciekawości wyjął z niej świstek papieru, którym już jakiś czas się w niej bawił. Miecz akalla z brzdękiem wypadł mu z ręki gdy spostrzegł, że kartka papieru była listem barmana z jego snu.
W powietrzu rozniósł się krzyk.
- Czego morde drzesz!? - krzyknął Bele który tak się wystraszył że aż upuścił jedzenie na ziemie.
- Ten list.... - Ainur pobladł niczym trup. - to jest list z mojego snu!
- Mówisz? - Spytał Bel, sprawdzając swoją kieszeń. - Ja też coś mam! - wyciągnął jakieś małe pudełeczko.
- Co to jest? - zdziwił się Akall wpatrując się w tajemnicze znalezisko Belegorna.
- Zapałki firmowe klubu ... "Burdello Bum Bum" - Belegorn zrobił dziwną minę. - To też było w twoim śnie?
Ainur potwierdził.
- Coś złego sie dzieje... nie wiem co. Ale się dowiem!
- Ojjjj . - jęknął Belegorn - wyczuwam kłopoty!
nagle akall i belegorn uslyszeli w krzakach dziwny szelest....
- Pojde na zwiady - powiedzial bele.

Gdy zniknal, akall zjadl caly lembas

Nagle z krzakow doszedl go rozpaczliwy krzyk belegorna:
-O k****!!!!!!!!
Nie czekajac ani chwili, akall podazyl na pomoc przyjacielowi. To, co zobaczyl, przeroslo jego najsmielsze oczekiwania.
Belegorn wisial zwiazany na drzewie, obok ktorego stal wysoki, dlugowlosy mezczyzna.
- Witaj, nazywam sie Sarion Mizarek - powiedzial glebokim glosem...
Akall był w takim szoku, po swoim śnie, że widok elfa nie zrobił na nim wiekszego wrazenia.
- A ja jestem Bogusław Linda.
Po czy przystąpił do odczepiania kolegi z drzewa.
-Ejj, co robisz? To nie tak miało być !
Akall rzucił nieznajomemu długie spojrzenie po czym przeciął ostatnią linke trzymającą bela na drzewie.
-"K***waaaaaa..."
Elf z głuchym grzmotem spadł z na ziemie.
Wszystkiemu przyglądał sie lekko zdezorientowany mizarek.
Belegorn wyrwał Ainurowi nóż i przyłożył go Mizarkowi do gradła.
- Jeszcze jeden taki popieprzony numer chłopcze, a wykroję ci te twoje śliczne oczęta. Zrozumiałeś!? - krzyczał. W jego oczach widać było wielką złość i manię krwi.
- On mówi serio - powiedział Ainur, wpatrując się w kartkę barmana i zapałki.
- Ale ja ... ja tylko - szlochał przerażony Sarion. Nagle Bel poczuł delikatne ukłucie w okolicach żeber. Spojrzał. Mizarek trzymał tam swój sztylet. - Chcesz zobaczyć kto jest szybszy?
Belegorn przełknął ślinę.
- A ty chcesz?- spytał ainur przykładając mu łuk do skroni.
Nagle jednak Sarion zniknal, doslownie jakby zapadl sie pod ziemie.
Prozno bylo go szukac.
- Gdzie ten gostek sie podzial??? - zapytal zdezorientowany Akall.
- Tu jestem, elfie - odpowiedzial mu glos za plecami.
Jednoczesnie akall poczul cos zimnego na skroni.
- Bedziecie robili co kaze, albo obaj powedrujecie do Mandosa!
- Dobra dobra, spokojnie. A czegoz to od nas chcesz, przybyszu? - dziwnie milym i potulnym glosem zagail belegorn.
- Chce, abyscie pomogli mi w mojej misji.
- To znaczy?
-To znaczy schowaj ten miecz do cholery.. - wtrącił sie akall
Po chwili poczuł jak zimna stal odsuwa mu sie od skroni, a nieznajomy odsuwa sie krok do tyłu.
-Wiec co chcesz żebysmy zrobili ? - spytał belegorn
Sarion odwrócił sie w jego strone i zaczął opowieść:
-Chciałbym żebyście pomogli mi w ochronie ...
Nie dokończył. Ręka akalla trzymająca ciężką skałe pozbawiła Sariona przytomności.
-Nie bedzie mi skur**el ... - akall ukleknął nad nieprzytomnym Sarionem i zamierzył sie kamieniem żeby definiitywnie zakończyć karierę nienznajmomego ważniaka.
-Stój ! - Belegorn w ostatniej chwili zatrzymał jego rękę
-Mam lepszy pomysł
- jaki? - spytał Akall
- Zwiążmy my go i .... - resztę powiedział kompanowi na ucho. Na twarzy Ainura ukazał się filgarny uśmieszek.

Akkalbteh i Belegorn podrzucili Mizarka pod klub 'Burdello Bum Bum' z kartką 'Wydupcz mnie' przyklejoną do pleców.
- Co się k*** dzieje!? - spytał mizarek po przebudzeniu. Spojrzał na szyld nad klubem. - **** * **** **** ! Nie! Chłopaki! Dam wam wszystko! Proszę!
- Wszystko powiadasz? Widzę że masz bardzo fajne buty!- powiedział bel. Akall wytrzeszczył oczy. Kolejny fragment snu.
- Chesz je? Bierz - krzyczał Mizarek.- A teraz mnie rozwiąż.
Bel tylko krzywo się uśmiechnął i zaczął powoli dołączać do kompana ukrywającego sie za klubem. - Niee! Zapłacę wam jeśli mnie rozwiążecie i przyłączycie się do mnie!

jego "zapłace wam" zabrzmiało echem w uszach elfów. NIe zważając na "nimfomanki" wychodzące z budynku, rzucili sie by rozciąć więzy pracodawcy.

Sarion zaprowadził ich do knajpy, w której miał się z kimś spotkać.
- Poczekajcie tu ja zaraz wracam. - powiedział i podszedł do krasnoluda siedzącego przy ladzie.
- Witaj Mizarku - powiedział karzeł - widzę że udało Ci się zwerbować jakiś najemników kim oni są?
- To elfowie. Jeden zwie sie Akamal Anno czy jakoś tak. Ciągle pieprzy coś o swoich snach ...
- A drugi?
- Drugi to Belegorn. Były kurier Elronda z Rivendell, który wydaje się naprawde tępy. Ale musze z tobą pogadać w sprawie naszej misji ....
-Przyprowadzilem kogos jeszcze - rzekl krasnolud.
Mizarek spojrzal na siedzacego w kacie elfa w kapturze.
-Niezbyt rozmowny, ale mistrzowsko strzela z luku.
May it be - zamruczal Mizarek, po czym zawolal reszta druzyny.
Krasnolud zaczal swa opowiesc... Mowil o wielkich skarbach, niez[a]liczonych kobietach oraz innych przyjemnosciach..
Glor uwaznie sluchal opowiesci, lecz zdziwiony zaobserwowal ze Bel przyglada sie jego wysokim, skorzanym butom...
Oczy belegorna zapalaly dzika zadza do butow glora.
Zanim jednak zdazyl sie do nich dobrac, glor jednym niewiarygodnie szybkim ruchem przystawil mu grot do oka.
- Stray but a little, and I'll let go...
- OK OK, prosze pana, juz juz - staral sie bronic bela akall - juz go zabieram.
- Moze znalazlbys dla nas kilka pokoi na noc?? - zaproponowal Sarion Fimowi.
- Nie ma problemu, chodzcie za mna.

Glora i Sariona zbudzily dziwne pojekiwania dochodzace zza sciany...
- Glor, co to za halasy???
- Nie wiem sarionie, ale to z pokoju akalla i tego drugiego......
- Musimy to sprawdzic.......
Glor i Sarion z napiętymi łukami zakradli sie do pokoju Akalla i Belegorna. Z kazdym krokiem niepokojący hałas stawał się silniejszy. Ostrożnie uczylili drzwi i wsunęli sie do środka. Pokój wyglądał jak po bitwie, poprzewracane szafki, rzeczy wywalone chaotycznie na podłoge. Zza łózka dochodziły stękania i jęki.
"Gdzie ja do cholery wsadziłem te pier**loną paste do butów!!" Wkur**ny Belegorn przetrząsał kolejne walizki....
***
Nastepnego dnia cała brygada spakowała swoje rzeczy, z zamiarem ruszenia w drogę, w kierunku wskazanym przez krasnoluda. Cel wyprawy znali tylko on i Sarion. Wszyscy byli już na zewnątrz, gotowi do wymarszu, tylko Akall był jeszcze w karczmie.
-Akall, czekamy na Ciebie! - krzyknął Belegorn
-Chwila, zapłace za pokoje.
Akall połozył garść złotych monet zebranych od wszystkich na ladzie, a barman podsunął mu księge gości do podpisania się. Akall wziął do ręki mochutne pióro umoczone w atramencie, wydało mu się dziwnie znajome. Już dotknął piórem pergaminu, kiedy wizja snu staneła mu przed oczami. "Jak mogłem tego nie zauwazyć !! Przecież to ta sama karczma !!!" Z przerazniem przypomniał sobie co stało się po podpisaniu listu w jego śnie, serce w nim zamarło, momentalnie podniósł wzrok na barmana...
...Wszystko dzialo sie tak szybko. Akall dotknal koncem piora pergaminu,ale zdal sobie sprawe co to oznacza. Zrobil pelny obrot, katem oka zobaczyl jak barman wyciaga dwa lsniace miecze. Z impetem wbil grubasowi pioro w ramie. Ten ani drgnal, lecz z widocznym w oczach wysilkiem uniosl bron. W tej chwili do drewnianej polki stojacej za nim przybila go elfia strzala. Glor siedzacy nadal w kacie sali usmiechnal sie nieznacznie. Stojacy przed lada krasnlud dopadl go ze swym toporem, rozcinajac mu tulow. Belegorn nie zastanawiajac sie dlugo zdjal tlusciochowi buty mruczac podnosem - "nie takie jak Glora, lecz tez fajne". Akall odetchnal z ulga. Spojrzal najpierw na Glora, potem na niewzruszonego Mizarka, nastepnie na pozostalosci po barmanie. Otrzasnal sie. Do swiata zywych przywrocila go znana kazdemu czlonkowi druzyny mysl - "gdzie moje piwo ?". Dokonczyl swoj trunek, po czym wysluchal koniec opowiesci. "Ciezka to bedzie przeprawa" - pomyslal Mizarek, przewodnik druzyny...
Nad ciałem martwego barmana unosił się demon, który opętał jego duszę. Uniósł się powoli w górę i poćżał przyglądać się drużynie.
- Coś jest za nami. - Powiedział bel. - NIe pozwólmy mu sie ruszyć.
- Przygotujcie broń - rzucił Mizarek. - Na mój sygnał. Już!
Drżyna odwróciła się gwałtownie lecz nic nie ujrzeli...

Po kilku męczących dniach podróży dotarli na skraj lasu Deepel.
- Cholerny las! Nie nawidzę go. - krzyknął krasnolud.- Najchętniej wyciąłbym go!- rzakł wyciągając topór i ruszając w kierunku drzew.
Glor energicznie chwycił krasnoluda za ramię. I pokiawł sceptycznie głową. Akall dostrzegłw głębi lasu jakiś cień.
- Tak coś jest ...
- Gdzie? - zdziwił się Sarion - ja nic nie widzę.
- Masz zwidy bracie. Wiele dziś przeszedłeś - powiedział Bel, dając znak kompani do dalszej drogi.
- Ale tam serio coś jest! - krzyczał Ainur, lecz nie uzyskał już zadnej odpowiedzi. Ledwie się spostrzegł, cała drużyna zniknęła gzdieś pomiędzy drzewami. - Poczekajcie na mnie!

Szli radośnie podśpiewując (bo Glor podpieprzył winiacza z karczmy) gdy nagle usłyszeli szmer.
- Co jest!?
Nagle jasne przed chwilą niebo pociemniało.
- Dziwne, nie zapowiadali deszczu - rzekł belegorn.
- Widzę jakiegoś gada! - krzyknął krasnolud skacząc w kierunku tajemniczego cienia. Ów cień wykonał jeden prosty ruch dłonią i powalił krasnoluda na ziemie. Po czym rozpłynął się w powietrzu. Pogoda znów wyładniała.
- Kur** co to było. - krzyczał Miz podbiegając do leżacego karła. Krasnolud miał rozerawne gardło. Wszędzie było pełno krwi.
- NIe żyje... - powiedział Glor.
- Chce wiedzieć co tu się dzieje. - Krzyknął Belegorn.
- Sarionie Mizarku! Masz mi w tej chwili powiedzieć jaki jest cel naszej wyprawy!
- Powiem krotko: Czarnoksieznik z Daleka porwal mojego pluszowego misia........idziemy go odzyskac......
Jak sie okazało z późniejszej opowieści miś był dla Sariona bardzo ważny, gdyż kiedy Majar spał bez niego, często zasttawał rankiem swoje prześcieradło dziwnie wilgotne. To wyjaśnienie wystarczyło dla reszty druzyny i milcząc udali się w dalszą drogę. Do czasu wyjścia z lasu Deepel widzieli jeszcze kilkakrotnie złowrogie cienie, ale obyło się bez konfrontacji. W końcu z ulgą ujzeli światło między drzewami i okrytą mgłą ściane gór ...
- Pralnia przescieradel !!!!! - Mizarek rzucil sie do stajacej nieopodal budki.
Zapukal niecierpliwie w okienko. Nic. Zapukal mocniej. Nic. Nagle przez szybe wyleciala z hukiem elfia glowa, przetoczyla sie i wyladowala pod nogami Belegorna....
Mizarek wydobył z siebie przeraźliwy krzyk. pozostali członkowie drużyny staneli w szyku bojowym czekając co będzie. Nagle z budki zaczął wydostawać się groźnie wyglądający cień. Zaśmiał się szyderczo.
- Nic mi nie zrobią te wasze bronie! - i począł latać dookoła nich, sprawiając że wszyscy popadali na ziemię.

- Co jest! Jak!? - krzyknął Akallbteh. Rozejrzał się dookoła. Był w lochu. - Pomocy! - krzyknął. Odpowiedziałmu głos zza ściany.
- Akall! To ty!?
- Sarion! Co sie tu dzieje do cholery!? - spytał.
- Nie mam pojęcia, sądzę że to może być sprawka ... - nagle przerwał mu odgłos przeraźliwego krzyku rozpaczy, dobiegający z jednego z lochów...

Glor i Belegorn za pomocą mieczy zrobili podkop i wydostali się z lochów.
- Co teraz Glor?
- Musimy znaleźć resztę nim będzie za późno i wydostać się stąd jak najszybciej.
- Co masz na myśli mówiąc "nim będzie za późno"?
- To że to jest zamek Lorda Morta. Najokrutniejszago z okrutnych. Miejmy nadzieję że reszta jest cała....
tymczasem sarion siedzial w celi, odbywajac podroz astralna po zamku.
szukal drogi ucieczki........
po jakichs 5 godzinach, gdy juz spenetrowal wszystkie mozliwe zakamarki, udalo mu sie odnalezc droge....
jednak ucieczka nie byla az tak latwa - aby sie wydostac, sarion musial przybrac postac malej, plastelinowej kuleczki...

akall i glor lezeli na polanie przed zamkiem zajeci jakas zabawa...(...)
nagle przed nimi wyrosla spod ziemi zakurzona i oblepiona wszelkim brudem postac.
- Sarion?!?!?!?! - krzykneli zaskoczeni, przylapani na goracym uczynku koledzy.
- tak to ja, zboczuszki.
- a dlaczego jestes taki brudny?? - zapytal czerwony akall.
- a, dluga historia...
- a gdzie bele???? - kolejny raz zapytal akall.
- nie ma go z wami??
- nie........zostal w zamku.......
- o do kur** nedzy........Na krolowa Beruthiel!!!!!!!!!!!Musimy go ratowac!!!!!!!

Akall, Sarion i Glor udali się do zamku na ratunek koledze. Po drodze ptak kilkakrotnie osrał Sariona, który jako Majar, zdawał sie miec dzwiną moc przyciągania ptasiego kału. Wkrótce po wejściu do zamku natrafili na duzą komnatę udekorowaną w różnego typu 'zabawki' dla dorosłych. Na środku z nich przyczepiony za wiadomą część ciała do dojarki elektrycznej siedział Belegorn.
-Uratujemy Cie przyjacielu!
Lecz Belegorn zdawał się wcale nie być poszkodowany, wręcz przeciwnie.
-Chwiiila, nie spieszcie sie ... ) - mówił wniebowzięty
Po krótkiej naradzie zdecydowali się spełnić jego prośbę i zaczekać jeszcze 5 minut...
Po kilku godzinach Bel miał już dodsyć.
-Doobra, ściągam to cholerstwo...
Lecz cholerstwo wcale nie miało zamiaru puścić.
-AAA! Jak to sie wyłącza!!
Wszyscy bojąc sie o elfa, zaczeli szukać wyłącznika. Wreszcie akall natrafił na jakiś napis wyryty na dojarce starożytnymi runami.
-Sarion, co tu jest napisane?
-Hmmmm... "Wyłączenie autmatyczne po uciągnięciu 25 litrów ..."
Nie ma słow, ktore mogłyby opisać mine Bela, kiedy to usłyszał. W rozpaczy, w uwolnieniu sie pomógł sobie mieczem. Krew zaczęła tryskać z krocza Bela na prawo i lewo. Nie było innego wyjścia, Akall, Glor i Sarion musieli zanieść Bela do jakiegoś uzdrowiciela...
Drużyna wyniosła z zamku rannego Belegorna.
- Chłopaki ... ja umieram. - szeptał.
- Nie nie umrzezs. Wyjdziesz z tego. I będziesz miał dzieci.
- Jakie dzieci!? O czym ty pierdolisz Akall, precież odrąbał sobie połowę fi*ta! - oznajmił delikatnie Mizarek.
- To ja przyniosę plastkiowy worek - powiedział Glor.
- Siedż tu durniu! Zaniesiemy go do jakiegoś uzdrowiciela i ocalimy chłopaka.

Po kilku dniach drogi i wzdychania Belegorna dotarli do tajemniczej chatki pośrodku lasu. Glor zapukał. Otworzył mu przystojny młodzieniec.
- Val Amarth, czym mogę służyć?
- hehe... Nasz kolega umiera i chcileibyśmy wynająć księdza - zarechotał Glor lecz natychmiast dostał w łeb.
- Ale ja jestem magiem i uzdrowicielem a nie ...
Ainur wrzucił mu na stół belegorna.
- Co pan z tym może zrobić.
Val stanął nad chłopakiem.
- Wygląda jakby się czagoś prestraszył. Jest wymordowany. To tyle.
Mizarek podniósł belegornowi koszulę.
- O k****! Co sie stało z jego .. fallusem? - spytał przeraźliwie mag.
- Bez zbędnych słów. Dasz rade go naprawić?
- Spróbuję. - sir Amarth wykonał jakiś dziwny gest . Wszystkie światła w pokoju przybrały jaskrawo zielony kolor. Nagle zapadła ciemność. I nastąpił lekki zielonkawy wybuch. Po chwili ciszy drużyna usłysała głos belegorna:
- Jupi! Znów czuję mojego ... przyjaciela. Do tego jest jakiś dłuższy niż poprzednio.
Wszystkie światła zapaliły się i elfowie przeżyli szok. Belegorn zmarł, ale jego dusza zprzeniosła się do ciała Vala Amarth.
- O k**** mać ... - zakończył Val...
- Dajcie jakies panienki!!! - warczal niczym dzika bestia podczas rui. - Ale to juz!!!Ooo....... - ucichnal, spogladajac na Glora.... - Ten elf wyglada calkiem calkiem...Jest taki umiesniony, ale jednoczesnie delikatny i piekny....
- Zawsze wiedzialem, ze bele mial skolonnosci biseksualne - wymamrotam akall - Stoj zboczencu!!! - krzyknal, oslaniajac wlasna piersia Glora.
- Wlasnie, ty BRUTALU! - wstawil sie za nim sarion.
- A co, chlopaczku, moze ty bys chcial posmakowac mojego narzadu, co?? - spojrzal sie Val figlarnie.
- A wez sie organizuj, nieokrzesany BRUTALU! - warknal jeszcze raz sarion po czym odcial fiu** Valowi/belegornowi.
- No i co ty k**** najlepszego zrobiles????? Teraz musimy zrobic wszystko od poczatku!!! - ochrzanil go glor.
- Nie boj sie, znam inny sposob....
Jest jeszcze inna metoda...Polega ona...na....tym....żeby... - Sarion specjalnie kure**sko przeciągał każde zdanie patrząc jak Bele trzyma sie za fujare (a raczej za kikuta) i drze sie że mu słabo.
-A więc ta metoda polega na ... o czym ja mówiłem?
-Szybciej do kur*y nędzy !!! - ostatkiem sił zaharczał Bel, po czym stracił przytomność.
-Hehehhehe, a więc metoda polega na tym, żeby odnaleźć w zamku Morta preparat z genitaliów cyklopa, który przywróci Belowi fjuta i do tego wyleczy go ze wszystkich zboczeń i perwersji.
Glor był wyraźnie ucieszony.
-To na co czekamy?? Do zamku !
Po kilku kolejnych dniach wędrówki i narzekań Belegorna dotarli do zamku Morta. Ostrożnie weszli po schodach.
- Sala eliksirów znajduje się na rogiem.- rzekł Sarion - Musimy tam się do...- nie dokończył gdyż przygrzmocił głową w czyj wielki brzum. Powoli poniósł głowę. Jego twarz pobladła.
- Jam jest Lord Mort! - rzekła tajemnicza i potężnie zbudowana postać. Po czym złapała Mizarka za szyje i cisnął nim w tytanowe drzwi głównej sali.
- Ty skurwielu! - krzyknął Glor naciągając cięciwę i puszczając strzalę prosto w oko Napastnika. O dziwo strzałą odbiła się od Pana Zamku. Tupnął potężnie w podłogę. Schody na którym stali pozostali członkowie drużyny rozpadły się. Wszyscy runeli głęboko w dół.
- A dla ciebie mam przygotowaną specjalną niespodziankę. - rzekł śmiejąc się tak okrutnie, że Mizarek prawie pływał w ślinie. W końcu Sarion postanowił zaatakować. Rzucił się na Morta i począł uderzać w niego mieczem. Na próżno...

Sarion przebudził sie z okropnym bólem głowy.
- k****. Znowu w lochu!? - powiedział rozglądając się. Nagle zauważył czerwoną plamką na podłodze. Podszedł do niej. Zamoczył w niej palec i wsadził do ust.- Krew - po czym puścił pawia. Szedł powoli za plamkami kwi. Nagle jego oczom ukazał się przeraźliwy widok. Ujrzał zmasakrowanego, i wybebeszonego Swojego pluszowego misa!
okolica wstrzasnela potezna fala uderzeniowa, wywolana krzykiem sariona.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA (…) AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - krzyczal.

Nagle do komnaty wpadl Mort.
- Zamknij pape albo cie poszatkuje na kolacje dla moich zwierzatek!!!!!!!!!!
- Pier*** sie ty jeb*** poczwaro!!!!!!!!!!!!!!! - krzyknal Sauron the Maia ze lzami w oczach, po czym opuscil swa powloke cielesna. Dla glupiego lorda Morta wygladalo to na smierc z rozpaczy, jednak jak wiadomo, Mort byl glupi
Nagle lord poczul, ze prawe oko mu sie pali.
- O k****!!!!!!!!!!!!!!!Ty jebań**!!!!!!!!!!!!Zapier**** cie jak cie znajde!!!!!!!!!
- Hahaha, ty se mozesz, skur*****!!!!!!!!!!!!!! - smial sie szyderczo Sarion, po czym podpalil drugie oko. - Za to co zrobiles, bedziesz sie smazyl w piekle, w ktorym to ja jestem Morgothem!!!!!!!!!!!! - zagrozil, po czym niewiele myslac spopielil nogi Morta.
- Zemszcze sie!!! Zobaczysz!!! - probowal brzmiec wiarygodnie pelzajacy lord.
- Tiaaaa........ - westchnal Sarion po czym spalil calego lorda Morta.
Znad jeszcze dymiącego, pieknie przyrumienionego ciała Morta uniósł się wkurwiony demon, ten sam, którego widzieli nad zwłokami Barmana. Tym razem nie wyglądał na tak pewnego siebie, pogroził Sarionowi pięścią, po czym rozpłynął sie w powietrzu. Po kilku minutach do zmęczonego walką Sariona przybiegli, glor i akall, niosąc rannego belegorna. Sarion wstał, rozejrzał się po sali, i wziął z półki jak mniemał eliksir z jąder cyklopa, po czym rozdziawił belowi gembe i wlał tam pół butelki specyfiku. Nagle ni z tąd ni z owąd obłok dymu pojawił sie dookoła Elfa, a kiedy zasłona w końcu opadła, to co zobaczyli przerosło ich najśmielsze oczekwiania.
- Jupi ! Znów go czuję! - krzyknął uradowany Bel. Spojrzał na Glora - schowaj ten sztylet bo cie matka nie pozna.- Glor zrobił miną obrażonego dziecka i odwrócił się tyłem do reszty drużyny. Tymczasem belegorn wskoczył na stołek i zaczął wykonywać dziwny taniec biodrami , z wiadomym rezultatem. Miz załamał ręce. Nagle wszystko pociemniało. I do pokoju wdarł się złowrogi cień.
Akall rzucił się z przerażenia Glorowi na ręce.
- Przygotować broń!
- Nie warto - odpowiedział cień, który przybrał postać pięknej kobiety. - Wasza misja dobiegła końca.
- Jaka misja? - spytał Akall wciąż tkwiący w uścisku Glora.
- To ja was wezwałam, nazywam się "Sex mashine", gdybym nie porwała misia MIzarka, on nie wynajał by Akalla i Bela. A gdyby ich nie wynajął Akall nie mógłby poznać Glora - jego drugiej połowy.
- Znaczy że on jest teges!? - krzyknął Glor - Ale ja jestem hetero!
- Kogo ty chcesz oszukać? - spytał Sarion. Nagle Miz odwrócił sie w stronę kobiety. - Więc mój miś zginął tylko by tamtych dwóch przypałów się spiknęło!? Ktoś za to beknie!
- Spokojnie Sarionie. Tamto w celi to nie był twój miś.
Wszyscy patrzyli sie nie cierpliwie w strone kobiety, która wyciągneła zza pleców misia. Mizarek złapał go i przytulił do siebie.
- A te przedmioty ze snu Ainura?
- A to tak, by nadać tej dennej przygodzie nutki tajemniczości .
- Więc to już koniec?
- To zależy ... - odpowiedziała Sex mashine
- Od czego - spytał Belegorn
- od tego czy chcecie uczestniczyć w kolejnej misji, którą dla was przygotowałam …
"hey sexy lady..." - zaczal nucic pod nosem belegorn....
- tak, tak, chcemy nastepna przygode - odpowiedzial sarion.
-W porządku - odpowiedziała sex machine
-Wracajcie do swych domostw, ale bądźcie czujni, bo nie znacie dnia ani godziny w ktorej sie z wami skontaktję
Ekipa powoli udawała sie do wyjscia, gdy sex machine krzyknęła.
-Belegornie, mam coś dla ciebie !
Bele zaciekawiony podszedł do niej a ona wyjęła zza pleców list.
-Ktoś mnie prosił, żebym ci to przekazała.
Podała mu list, po czym zniknęła.
-Hmmm, od kogo to może być, zaraz przeczy...
Bele nie dokończył bo akall wyrwał mu list z ręki i zaczął czytać na głos list na różowym papierze z ponaklejanymi serduszkami:

"Witaj misiasiu,
Wtedy w nocy było tak namiętnie, byłeś cudowny, pupka jeszcze mnie boli, ahh. Ale z tymi kuleczkami troche przesadziłeś, mój ty zboczusiu ^_^. Może to powtórzymy skarbeńku, hm?

Buziaczki
Roman"


Belegron, poczerwieniał ze wstydu i ze złości
-Nie słuchajcie go! To było dawno i... I... Byłem pijany... Nie gadajcie głupot, że wy nie robiliście głupot pod wpływem alkoholu! - Krzyknął zdenerwowany Belegorn.
- Nie. - Odparł zdecydowanie Mizarek.
- No dobra, ty, mogłeś się jeszcze uchować. Ale tym dwóm nie uwierze! - Wskazał na przytulonych Akalla i Glora.
- Dobra, dość tych bzdur. Czuję już tutaj nieprzyjazną gejowską atmosferę. Idziemy do baru. Ja stawiam.
- Ooo.. To nareszcie dobrze się nachlam - powiedział bel drząc list od byłego kochanka.




strony: [1] [2] [3]
komentarz[3] |

Komentarze do "Rozdroża"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.



  Ankieta
   Czy jako użytkownik Elixiru będziesz publikował na BagEnd?
TAK
NIE
NIE WIEM
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

  Top 10
   Rozdroża - Po...
   Gollum
   Postacie z 'H...
   Broń biała
   Słynne konie
   Gimli
   Bilbo le hobb...
   Jedyny Pierśc...
   Frodo Baggins
   Les Chansons ...

  Shoutbox
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Kerm
Engine by Khazis Khull based on jPortal

Strona wygenerowana w 0.046483 sek. pg: