>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
Elen Sila Lumenn Omentielvo!
Witaj w Bag End
|
Sir Nazgul
Odcinek II:
Sir Veres von Austeriel
Jako pierwszy z gospody wyleciał Ainur. Było już po deszczu, ale grunt był na tyle zmoknięty, aby zdrowo wymazał się w błocie.
- To tyle, jeżeli chodzi o tańce – mruknął podnosząc się z błota.
Dopiero teraz zauważył, że krok przed nim stoi mężczyzna w czarnym płaszczu z kapturem. W cieniu jego okrycia rysy twarzy ledwo, co były zauważalne, ale sadząc po owych rysach i posturze niewątpliwie był człowiekiem.
- Jak na pana patrzę to dochodzę do wniosku, że lepiej tam teraz nie wchodzić – mruknął człowiek przyglądając mu się sceptycznie.
Akallabeth chciał się odgryźć, jednak za chwilę drzwi do gospody się ponownie otworzyły i wyleciała przez nie kolejna postać lądując w błocie.
- …rwa mać! – Warknął Belegorn, – co za kretyński pomysł tłuc się ze wszystkimi gośćmi w gospodzie!
Człowiek ciągle im się przyglądał z zainteresowaniem, po czym rzekł głaszcząc się po podbródku.
- Elfy… dwójka elfów… niebywałe w tych czasach…
- A co ? Ma pan jakieś uprzedzenie? – Spytał wciąż zirytowany Belegorn.
- Szczerze mówiąc nigdy nie lubiłem elfów, ale staram się tego nie okazywać…
- Jestem pod wrażeniem – rzekł ironicznie Akallabeth – ma pan do nas jakąś sprawę czy od tak przyszedł pofilozofować?
- Do was nic nie mam – odparł człowiek spokojnie, wręcz z arystokratyczną dumą – szukam kogoś…
Drzwi karczmy otworzyły się po raz trzeci i wyleciał z nich cały poobijany Thrullick. Natychmiast wygramolił się z błota i otrzepał.
- Cholerne dranie – warknął – potrącili sobie prowizję z mojej sakiewki.
Mężczyzna w czarnym płaszczu spoglądał zaskoczony na Earviniena a gdy on sam spojrzał na niego, na chwilę zamarł.
- Niech mnie…
- No proszę – rzekł człowiek – dziś mam niebywałe szczęście.
Thrullick natychmiast dobył miecza i przyjął postawę obronną.
- Spróbuj tylko wyszeptać jakieś zaklęcie stary pomiocie a rozetnę ci krtań!
Akallabeth i Belegorn spojrzeli na siebie zdumieni, po czym wzruszyli ramionami i wyciągnęli własne miecze.
- To jak? Ćwiartujemy go? – Spytał uśmiechnięty Ainur.
- Mówiłeś, że nie lubisz elfów, hmmmm? – Warknął Belegorn z satysfakcją – i jak się teraz czujesz?
W prawej ręce odzianego w czerń mężczyzny natychmiast pojawiła się szabla, jednak pozostała w opuszczona.
- Nie zalecam drodzy panowie, co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze macie właśnie okazję zarobić niesamowite pieniądze, po drugie za zabicie arystokraty przysporzycie sobie kolejnych problemów.
- Arystokraty? – Spytał z niedowierzaniem Belegorn, – od kiedy arystokracja przyodziewa takie szmaty, jakie nosili Upiory Pierścienia?
Mężczyzna zdjął kaptur. O ile cała trójka spodziewała się twarzy starca, tak ujrzeli młodzieńczą twarz o łagodnych rysach.
- Pozory zwykle mylą. Jeżeli jesteś zaskoczony moim wyglądem Thrullicku to wiedz, że wcale nie jestem młodszy od twoich elfich towarzyszy.
- A kim właściwie jesteś ważniaku?
- Sir Veres von Austeriel z Hoinberga. Jeżeli moglibyśmy przejść do rzeczy to zapraszam do miejsca, w którym obecnie mieszkam.
- Gdzie to jest? – Spytał nieufnie Ainur.
- W mieście – mruknął Austeriel takim tonem jak by mówił rzecz oczywistą.
Niebawem zagwizdał i natychmiast podjechała do nich kareta ciągnięta przez dwa konie.
- Dokąd Sir? – Spytał woźnica siedzący na szczycie karety.
- Do domu – odparł – nie zamierzam spędzać tu więcej czasu.
- Panie – rzekł Belegorn chwytając Sira za ramię – mówiłeś coś o wynagrodzeniu. Może rozwiniesz tą myśl, jeżeli chcesz nas zachęcić.
- Szczerze mówiąc nie zależy mi na was, tylko na nim – rzekł Austeriel pokazując na Thrullicka – wy możecie się zabrać jako jego towarzysze, ale namawiać was nie będę. Bez problemu znajdę kogoś na wasze miejsce.
- Ale na mnie ci zależy – wtrącił natychmiast Earvinien – a ja bez nich się nie ruszam.
- No to sprawa załatwiona – rzekł Sir wzruszając ramionami – musicie jechać.
- Niezupełnie – odparł Akallabeth – nie ruszymy się dopóki nic nie wspomnisz o zapłacie. A on się nie ruszy bez nas.
Veres von Austeriel westchnął i spojrzał na Thrullicka.
- Przypomnij sobie chłopcze gdzie byłeś dziś rano a zrozumiesz, że nie możesz odmówić.
- „Chłopcze”?! Człowieku, wyglądasz na młodszego ode mnie.
Sir ponownie westchnął kręcąc głową jak by musiał się borykać z rozwścieczonymi bachorami.
Kiedy jeszcze raz na nich spojrzał jego twarz była pokryta zmarszczkami a siwe włosy zaplecione w warkocz spływały mu po plecach. Podrapał się po siwej bródce i rzekł:
- Czy teraz nie będziesz protestował?
Belegorn pokręcił głową z niesmakiem.
- Ależ on się popisuje…
- Nie jest to moim zamiarem – rzekł przenosząc wzrok na Thrullicka – czy poznajesz tą twarz?
Thrullick nie potrafił ukryć zdumienia.
- Więc to ty jesteś…
- Co znowu?! – wykrzyknął nie rozumiejący już nic Akallabeth – możecie wyjaśnić tą swoją zagadkę ?
- Święte słowa – dodał Belegorn.
Sir spojrzał raz jeszcze na Thrullicka.
- Mamy coraz mniej czasu Earvinienie…
Thrullick odetchnął głęboko i rzekł:
- Panowie… pojedźmy z nim. Zobaczymy, co ma do zaoferowania…
Ciąg dalszy nastąpi…
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] |
komentarz[39] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Rozdroża - Poszukiwanie Medalionu Księżyca" |
|
|
|
|
|
|
|
|