>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
Elen Sila Lumenn Omentielvo!
Witaj w Bag End
|
Akallbeth Ainur, Belegorn Amarth, Glor, Essi, Natszi
„Rozdroża 2 – powrót”
Ciepłe, słoneczne popołudnie. Młody chłopak stał pod pomnikiem Bohaterów Śródziemia: Glora, Belegorna, Ainura, Mizarka i Telpelotha.
- Miałeś wtedy 2 lata - powiedziała jego matka chwytając go za ramię. - Pamiętam ten dzień. Wielka wojna z Mordorem a oni podjęli się samobójczej misji Zniszczenia Twierdzy Azraela. Dziś mija dokładnie 10 lat od tamtego wydarzenia.
- Oni zginęli, prawda? - Spytał maluch wyraźnie zaciekawiony całą historią.
- Poczytałbyś książkę, a nie wypytujesz mnie o historię.
- Szkoda, że umarli - powiedział malec pędząc za matką. Zatrzymał się na chwilę i ostatni raz spojrzał na posąg. - Wyglądali na fajnych gości.
Tymczasem w Stumilowym Lesie... Gdzieś pomiędzy drzewami... Śmiertelną ciszę przerwał głośny łomot.
- Psia Krewa! - Rozległ się potężny głos. Na dróżce siedział Ainur i masował swoje pośladki. - Ale mnie rzyć boli.
- Ciesz się, że nie przypieprzyłeś w to wielkie drzewo tak jak ja - odpowiedział Belegorn podnosząc się z krzaków i strzepując kawałki kory z czoła. Ainur zaśmiał się.
- Wiesz... Fajnie jest się pośmiać z nieszczęścia kolegi.
- Zamknij się. - Powiedział lekko wkurzony Bel rozglądając się dookoła. - A gdzie pozostała trójka?
- Nie ma ich tutaj?
- Miz! Telp! Glor! - Zaczął krzyczeć Bele chodząc wzdłuż ścieżki. - Czyżby Valarowie nie przywrócili im życia tak jak nam?
Ainur wzruszył ramionami.
- Mam ochotę się upić. Chodź Bel... - Powiedział Akall wstając z ziemi - ja stawiam.
- Jedno, ale... Nie masz forsy stary.
- Przecież nigdy nie płaciliśmy w karczmach
- No tak... Chodźmy się urżnąć za darmochę i wywołać jakąś rozróbę. - Powiedział przybijając koledze "piątkę". - Coś czuję, że Valarowie będą żałować swojej decyzji.
Po Stumilowym Lesie lekko stąpał Glor, mimo że dziwnie musi wyglądać elficki chód w wersji hobbickiej, był zadowolony. Tańczył pomiędzy drzewami, nucił znane melodie [nie wykluczając hitu - 'mydełko, re’], gdy usłyszał dziki wrzask z dobiegający od strony drogi:
- Stój śmierdzielu! Tak, do ciebie mowie zasrańcu!
Glor wyjrzał zza drzew i zobaczył...
... Ainura i Belegorna goniących jakiegoś małego, niewyrośniętego futrzaka.
- Chłopaki! - Krzyknął uradowany, wyskakując z krzaków.
- Orzesz ty w mordę kopany... Glori! - Krzyknął Ainur zaprzestając pościgu, w momencie, gdy Bele rzuca się na małe bezbronne zwierzę.
- Jak to dobrze znaleźć kogoś znajomego. Gdzie reszta? - Spytał Glor rozglądając się po lesie.
- Nie mogliśmy ich znaleźć - odparł Akall. Wtem przerwał mu Bele
- O k****! Czemu jesteś w tej syfiastej wersji mini? - W rzeczy samej, Bele odzyskał postać przystojnego elfa.
- To, czemu ja nie!? - Oburzył się "hobbit".
- Trzeba ci zwrócić ciałko. - Odparł Ainur dumny ze swego pomysłu niczym małe dziecko, któremu udało się namówić sąsiadkę na grę w "doktora"
- To k**** oczywiste, ale jak to zrobić?
- Mam w Gondorze znajomego... Który zna się na takich sprawach. Można by mu złożyć wizytę.
- Czekaj, złapmy najpierw tego przydupasa! - Krzyknął Glor, wskoczył na ramię Belowi, i wszyscy razem pobiegli za małym.
" Pigi Pee? „ Dziwna myśl przeszyła umysł Glora.
- Tak, to on! To ten kurdupel, który zaje*ał Ci buty w karczmie!! - Krzyknął Akall, a Glor zrobił minę wkurzonego elemelka..
Małe coś stylowo spieprzało między drzewami, układając "nogi" jak kaczka z rozwolnieniem i wydając odgłosy rodem z muminków. Dzielna kompania z wyciągniętymi mieczami deptała mu po piętach, ale pościg wydłużał się, a bohaterom powoli zaczynało brakować tchu. Już wydawało się, że im ucieknie, bo Pigi Pee zbliżył się niebezpiecznie do gęstych krzaków, w które nikt nie miał możliwości (ani ochoty) wbiegać. Jednak w tej chwili Bele oddał swój heroiczny skok - rzucił się do przodu i udupił gnojka tuż przed krzaczorami, przy okazji zrzucając z ramienia, Glora, który miał nieprzyjemne lądowanie twarzą w cierniach. Jak się potem okazało to nie było zamierzone, Bele wypieprzył się o korzeń, co oczywiście nie umniejsza jego zasług . Mały kurdupel miotał się i trzepotał nogami przygnieciony cielskiem bela
- Zauoze ci banana na tsy lata blutalu!!!
Gówno zrobisz mały kurduplu.! - Krzyknął uradowany Akall pomagając Glorowi wygrzebać się z krzaków. Wtem poczuli dziwną pustkę pod nogami. Cała czwórka runęła w dół. W długi korytarz. Na samym dole przywitała ich znana z pierwszej części postać – Sex-Mashine.
- Pamiętacie mnie?
- No jak mógłbym zapomnieć takiego towaru. – Wstał Ainur z ziemi udając totalnie wyluzowanego maczo.
- Obiecałam wam przygodę...
- A ta akcja z Mordorem, podczas której nas kilim? To nie ty? - Zdziwił się Glor.
- Nie, to przypadek. A teraz zamknijcie oczy i pomyślcie o rzeczy, której nie chcielibyście by się spełniła.
- Ja tes? - Odezwał się mały, kudłaty Pigi Pee. Kobieta potwierdziła.
Wszyscy zamknęli oczy i zamyślili się. W powietrzu uniósł się smród palonej gumy.. Nie wiem, od czego... Wtedy rozbłysło światło. Kobieta uśmiechnęła się.
- Drogi Pigi Pee... Oto znienawidzony przez Ciebie przedmiot. Paczka marihuany.
- Jak to znienawidzony!? - Oburzył się Bele.
- Najbardziej rozwija was psychicznie to, czego nie, nawidzicie. Po to był ten test.
- O k****. Ja pomyślałem, żeby ten mały kudłacz się za nami nie szwędał. - Wrzasnął przerażony Ainur
- Ja k**** też! – Odparł Bele.
Sex-Mashine podeszła do Glora.
- A to znienawidzony przez ciebie kubeł pełen pieczonych kurczaków.
Glor złapał go i zaczął pałaszować jego zawartość. Chłopaki spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
- No, co? - Spytał - Wy nie wiedzieliście, że to z lękami to był bajer?
-Hm... Tak... - Mruknęła Sex-Mashine - Może mała powtórka?
- Nie! - Krzyknął Pigi Pee,a przed nim pojawiły się MendaBled Wajtstripz.
Podczas gdy Bohaterowie Śródziemia zrywali boki ze śmiechu, Sex-Mashine uwiązała Pigi Pee na smyczy
- Żeby nie uciekł - mrugnęła zalotnie i poprowadziła ich do ogromnej sali z projektorem.
- Tak.. Po co łapaliście tego kurdupla? Wiecie, jakie brzemię na Was ciąży?! On jest zaklęty! Zaklęty! Niestety nikt nie wie, jak przywrócić jego rozum i zmniejszyć defekty fizyczne. Z założenia miał być przydupem naczelnym, jednak wywinął się spod kontroli i po testach Azra... Nieważne, został zakwalifikowany jako assholus głąbus.
Waszym celem jest...Zanieść tego zjeba genetycznego do uzdrowiska dla nieudanych domeratorów. Inaczej stanie się jeszcze bardziej kaleczny i już niiiiic mu nie pomoże - zakończyła z grozą Sex-Mashine.
- Coo? A co z tego będziemy mieli?? - Spytał wkurzony Bele, którego mała menda na smyczy właśnie ugryzła w rękę.
- Aaa! Muszę się odkazić dostane jakiejś żółtaczki! Potrzebuje lekarstwa!!
- i to jest właśnie to, co dostaniecie w nagrodę... - Zakończyła z perfidnym uśmiechem Sex-Mashine.
- To, po jaką cholerę my mamy tam iść, skoro to Bel jest zakażony!? - Warknął Akall. Bele złapał, Pigi Pee za kołnierz i podniósł do nad ramię Ainura. Pomieszczeniem wstrząsnął głośny wrzask. Kudłacz ugryzł elfa w ramię.
- Teraz i ty łajzo zdradziecka jesteś zarażony - rzekł z szyderczym uśmieszkiem Bele. Glor widząc rodzącą się kłótnię, postanowił skorzystać z okazji i ukradkiem wymknąć się z komnaty.
- A ty, dokąd Glori? - Spytał Ainur masując ramię - Dla Ciebie tez coś mamy....
Bele rzucił małą francą w Glora, który próbował uciec.
-AAA!! TY GNIDO! Ty NUTRIO myta w ruskim, przeterminowanym, muchozolu! - Krzyczał Glor, gdy mała wsza wgryzała mu się w ramie.
-No to teraz musicie iść wszyscy... I ostrzegam:, jeśli nie dostaniecie antidotum w ciągu trzech dni... Zmienicie się wszyscy w małe... Pokraczne... Pigi Pee...
Wstrząsnęła nimi nieopisana groza. Zapadła cisza, którą przerwało widowiskowe zniknięcie Sex-Mashine uwieńczone basowym pierdnięciem. Teraz zostali sami, musieli najpierw ustalić gdzie mieszka uzdrowiciel. W tym celu udali się do karczmy.
- Tam zawsze znajdzie się ktoś, kto zna drogę... - Tłumaczył Glor - przynajmniej tak jest w głupich komediach... - Szli długą, krętą drogą a Pigi Pee wgryzał im się w dupy, niczym gigantyczny Czerw Pustyni.
Nagle ujrzeli ją... Karczma. Piękna...
- Wygląda na nową. - Rzekł Glor.
- Mam złe przeczucia. Zdaje mi się, że już tu byliśmy. - Powiedział Bele
- Nie marudź, chodź! - Krzyknął Ainur wchodząc do karczmy. Luzacko rozejrzał się po gościach. Wtem usłyszał potężny głos
- To ci s*********, którzy rozpierdolili nasza karczmę kilka lat temu!
- Na Pal ich!
- Na pal!
Wrzały tłumu ludzi, podchodząc do Bela, Ainura i Glora, motającego się na zewnątrz z kudłatą naroślą.
Chcąc czy nie chcąc Pigi Pee uratował ich z opresji. Jeden z tubylców zbliżył się niebezpiecznie i wyciągnął miecz by uderzyć, Akalla, gdy tajemnicza siła powaliła go. Wokół rozszedł się suchy, aczkolwiek niezwykle głośny syk. Niezbyt smaczny, z małą nutka dekadencji powalił wszystkich. Oczywiście łącznie z Bohaterami. Pigi Pee wyszczerzył swoje żółtawe zęby na cala szerokość jego wyjątkowo krzywej mordy, po czym dorwał jakiś kufel i "poległ" wypijając zaledwie jeden łyk bezalkoholowego napoju...
Pierwszy przebudził się Ainur. Potrącił Bela i pomógł mu się podnieść. Podeszli do pijanego w trzy dupy Pigi Pee i wrzucili go do wora na śmieci, leżącego pod ścianą.
- Ja bym tego skurwiela wrzucił do jakiejś rzeki... Ale musimy gdzie indziej...
- A tak właściwie to gdzie mamy go zanieść? - Spytał Bele.
- O k****... czułem, że o czymś zapomniałem...
Obaj szybko rzucili się na Glora, modląc się po drodze żeby on zapamiętał cokolwiek.
- Gloruś wstawaj! Gloruś! - Delikatnie budzili elfa-hobbita.
- Ja chce spać, poza tym, jaki k**** Gloruś?! Nie mówcie tak, to takie niemęskie... - Sapnął Glor i padł na twarz.
- I co teraz?
- Nie wiem, ale musimy Pigi, gdzies wrzucić, bo tu jest niebezpieczny.
Po nieokreślonym czasie Glor uniósł zaspane powieki. Leżał na ziemi, obok paliło się małe ognisko. Bele i Akall rozmawiali o czymś, Glor zaskoczonym głosem zawołał:
- Gdzie ta ciota?!
Akall zrobił najbardziej psychodeliczny ze swoich uśmiechów a Bele padł na ziemie i zaczął niewyraźnie drgać.
- Co jest k****? - Zapytał kulturalnie Glor.
Belegorn wskazał palcem na jakiś budynek. Elf-hobbit odwrócił się i ujrzał duży drewniany różowy domek. Skupił się, [ co zostało zwieńczone cichym beknięciem] i przeczytał treść szyldu. Oniemiał. Leżał, jednak po chwili targnęły nim wstrząsy bezczelnego, szczerego śmiechu.
Krzywo zawieszony szyld, przedstawiał czerwony drukowany napis " Burdello Bum Bum ".
Podczas gdy w najciemniejszym korytarzu, w najbardziej hardcorowej komnacie zakuta w dyby mała menda z czerwoną kulką w ustach doznawała nieziemskich "rozkoszy" odbytu, Bele, Glor i Akall pili przy ognisku zajebane z karczmy piwo. Nad ranem znaleźli go (ją?) leżącą na ziemi przed drzwiami Burdello z zabandażowanym tyłkiem i rozdziawioną mordą. Glor złapał ją (go?) za rękę i ciągnąć za sobą, tak że jego (jej?) morda podskakiwała na każdym kamieniu, razem z Belem i Akallem po wielu godzinach drogi i wielu uszczerbkach na mordzie Pigi Pee znaleźli wreszcie uzdrowiciela dla niedorobionych domeratorów...
Gdy weszli do słomianej chatki uzdrowiciela ujrzeli staruszka siedzącego na dywanie ze skory upadłych domeratorów.
Gdy starzec ujrzał Pigi Pee powiedział:
- Jest tylko jedna metoda by go wyleczyć. Najstraszniejsza, której on nienawidzi, nie chce o niej myśleć, boi się jej... Menda Bled Wajtstripz!
- Nie, tylko nie toooo - zapiszczał Pigi Pee. - Już nie będę! Nie będę lizał cudzych napletków! Nie będę nikogo bil, i nie będę się wtłącał do cudzych spław! Będę dobłym domełatołem! Płosze!!! •- Pigi Pee, to jedyne wyjście......
- Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeee, błaaaaagaaaam! Chlip chlip chlip;( - produkował się Pigi Pee.
- Nie marudź Żółtku! - Powiedział Akall, wziął małego za bary i wsadził go w dyby.
Tymczasem Bele i Glor wzięli najnowszy model Menda Bled Wajtstripz, podpięli go do szlifierki tytanowej i zaczęli czyścić zęby Pigi Pee.
Cóż to był za pojedynek, żółć nie dawała się! Szlifierka nastawiona na najwyższe obroty huczała niemiłosiernie, jednak zęby nadal pozostawały w swoim paskudnym sraczkowato-żółtym kolorze.
Gdy szlifierka rozleciała się z hukiem, nie naruszając nieśmiertelnego koloru zębów Pigi Pee, wszystko umilkło, a starzec w wielkim podnieceniu, fanatycznym krzykiem połączonym z dreszczami poorgazmowymi wyjąkał:
- Ttto..To ON!
- To k****, kto? - Spytał Bele szperając coś na półce z eliksirami.
- On jest jedynym, któremu nie da rady umyć zębów! - Krzyknął cały w drgawkach. Ainur uśmiechnął się demonicznie.
- Jak nie da rady umyć tego cholerstwa to rozpierdolimy mu tę jego buźkę - i zadał serię ciosów w małego pokraka. Pokrwawiony Pigi Pee zeskoczył ze stołu i począł zbierać zęby z podłogi. Chciał zrobić sobie z nich naparstek do walenia konia. Wtedy odezwał się Bele
- A masz może facet lekarstwo dla nas? Ten mały gównolicy pedałek nas dziabnął.
- Nie martwcie się. Z tego, co wiem, jego jad jest nieszkodliwy. Nie ma powodów do obaw.
- Nie ma k**** powodów!? - Wrzasnął Bele - to, czemu na mojej ręce wyrosły takie szare kręcone kudły!?
- O cholera! Na mojej też - krzyknął Ainur.
- W mordę kopany jedyny! Więc ta klątwa to prawda! - Krzyknął lekarz cofając się w tył.
Nie wiedząc, co zrobić, zrobili jedyna słuszną rzecz- poszli się napić. Nie mieli już chęci na szukanie jakiś głupich mikstur.
- Gdzie ten przydup polazł? - Zapytał lekko podcięty Glor.
- Taa, ci w Bum Bum maja dziś dużo roboty... - Psychodelicznie uśmiechnął się Akall.
Wtem Bele dostrzegł, iż kudły na jego ciele znikneły. Wstał i krzyknął:
- Piwo!
- Kolejne!? - Zdziwił się Glor - wychlałeś już osiem.
- Nie! Piwo to antidotum! Wyzdrowiałem! Wy też!
Reszta dnia zeszłą im na tańcach i piciu do upadłego.
Następnego dnia, obudził ich delikatny głos Sex-Mashine.
- Wykonaliście zadanie.
Skacowani chłopcy wyszli spod stołu (gdzie się piło, tam usnęło):
- Ale jak? I Ciszej mów...
- Piwo jest waszym antidotum na zmianę w kudłate gówno, no i udało wam się pomóc Pigi Pee.
- Jak to? Ciszej...
- Burdello Bum Bum... Tam Pigi Pee ozdrowiał... Niestety jest jeszcze brzydszy... A teraz pomyślcie życzenie.
- Bez ściemy? - Spytał Glor.
- Bez ściemy - chłopcy zamknęli oczy. Pierwszy wypowiedział życzenie Glor:
- Ja chciałbym odzyskać postać elfa. - i BUM znów jest elfem.
- Ja to zawsze chciałem mieć jakieś magiczne zdolności... - Rzekł Bele. Wtem Ainur masując sobie głowę powiedział skacowanym głosem
- Ja... Chciałbym by ta mucha tak nie tupała...
strony: [1] [2] |
komentarz[5] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Rozdroża 2 - powrót" |
|
|
|
|
|
|
|
|