>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
Elen Sila Lumenn Omentielvo!
Witaj w Bag End
|
Rozdroża: Tajemnicza przesyłka
1.
Ciepła, słoneczna pogoda. Młody elf szedł przez las. Jego noga była cała we krwi. 'Oby do Rivendell' pomyślał Belegorn spoglądając na ranę. Minął cały dzień nim chłopak doszedł do domu Elronda. Po kilku miesiącach drogi, ucieszył się z radosnego śpiewu, który, na co dzień przyprawiał go o wymioty. Rozejrzał się. Dookoła nie było widać nikogo. Zamyślił się.' Przecież dziś piątek. Dzień, w którym gra się w rozbieranego pokera. Bel uwielbiał tę grę. Był młody, przystojny i potrafił całkiem nieźle oszukiwać, dlatego nigdy nie musiał rozpinać bez własnej woli spodni. Podszedł do schodów. Spojrzał na nogę, która wciąż krwawiła. Usiłował wezwać pomoc, lecz stracił przytomność w pół słowa 'Pomocy'.
Obudził go piękny głos Elanie - drugiej żony Władcy Rivendell. Bel otworzył oczy. Obok niej stał Elrond w tradycyjnym piątkowym stroju.
- Jak długo spałem? - Spytał ziewając i podnosząc się na łóżku.
- Kilka godzin. Niestety twoją nogę musiałem amputować. - Odparł smutno Elrond Półelf. Bel spojrzał na niego przerażony, po czym szybko zerwał kołdrę. Noga była cała - Hahahaha! Ale cię w konia zrobiłem - zaśmiał się szyderczo Elrond - przecież wiesz, że mam na wszystko lekarstwa.
- Wcale nie. - Zaprzeczyła Elaine
- Ależ tak skarbie
Bel przyglądał się im lekko zdziwiony.
- Nie masz lekarstwa na swoją dolegliwość.
- Eee.. A co ci jest El? - Spytał chłopak
- Jest Impotentem - wyprzedziła go żona.
- Wcale nie jestem impotentem! - Warknął elf - tylko.. Już mnie nie podniecasz!
Bele zmierzył wzrokiem piękną kobietę. Po czym rzekł:
- To, co ty, kurde, gej? Taka kobieta, i ty jeszcze narzekasz!?
- Dobra, skończmy tę rozmowę! - Krzyknął głośniej niż poprzednio, po czym szepnął Belegornowi na ucho - wcale nie jest taka dobra w łóżku, na jaką wygląda. A tak właściwie - poniósł głos - to dostarczyłeś Pierścień Frodowi? Głupi niziołek zapomniał go stąd zabrać.
- Tak. Spotkałem ich na zboczach Orodruiny. - Po czym wybuchnął śmiechem.
- Co cię tak śmieszy?
- Wyobraźcie sobie, jaką miał minę, gdy chciał go wyrzucić, i zdał sobie sprawę, że go nie ma - chłopak popłakał się ze śmiechu na samo wspomnienie.
- Taa... A co się stało z twoją nogą?
- Wargowie. Namnożyło się ostatnio sukinsynów. Napadły mnie jakąś milę stąd. Zagryzły mi konia paskudy. - Powiedział wstając z łóżka i wkładając czarny płaszcz. - Wciąż kuleję! El odwaliłeś fuszerkę!
- Poboli i przestanie. Tak zawsze jest. - Odpowiedział ze stoickim spokojem. Miał nadzieję, że Bel zapomniał o całej akcji z impotencją i nie wyda jego tajemnicy tym pięknym elfkom, z którymi często się spotyka. - Bel, nie odchodź jeszcze. - Chłopak przystanął. - Mam dla ciebie przygotowane kolejne zadanie.
- Kolejne!? Odbiło Ci? Ja jeszcze ledwo chodzę a ty mnie znów gdzieś wysyłasz?
- Nie mam na to zbytniego wpływu. Uwierz mi. Musisz dostarczyć mojej teściowej pewną paczkę.
- Galadriel!? - Oburzył się.
- Jasne, że jej! - Krzyknęła Elaine - przecież mój mąż nie jest bigamistą! Nie ma ich wielu!
Elrond dziwnie unikał jej spojrzenia.
- Zastanówcie się, co mówicie. - Starał się wytłumaczyć Bel - Kilka godzin temu zostałem zaatakowany przez Wargów, a wy już każecie mi zapieprzać do Lothlorien!
- Musisz dostarczyć tę paczkę! Zrozumiałeś! - Krzyczała Elaine
- Spokojnie kochanie - uspokoił ją Półelf. - Z nim trzeba inaczej. - Podszedł do chłopaka. - Zapłacę ci dwa razy więcej, niż za standardową przesyłkę.
- Tylko dwa?
- Kurcze! Trzy! - Krzyknął prawie wyprowadzony z równowagi. Belegorn uśmiechnął się i odpowiedział beztrosko:
- To, kiedy mam jechać?
2.
- Co Ci się stało? - Spytała z troską w głosie Arwen, widząc kuriera wchodzącego do sali. Belegorn zamyślił się. Spojrzał elfce głęboko w oczy i odpowiedział:
- Uruk- Hai. Cała tysięczna armia. - Mówił to z wielkim przekonaniem. - Ale wybiłem wszystkich pomiotów Sarumana. - Bel potrafił znakomicie zagrać rolę twardziela, biedaka, rycerza (gorzej mu wychodziło z krasnoludem). Był dobrym aktorem, ale bajer miał kiepski - I wtedy podniosłem miecz ku górze i skoczyłem na nich wybijając połowę za jednym zamachem. Taki dzielny byłem. - Za pomocą tego daru, zaciągał dziewczyny do łóżka. Zdawało mu się,że wszystkim udało się mu wcisnąć kit, lecz najbardziej prawdopodobne jest to, iż zawsze trafiał na dziewczyny lubiące przystojnych chłopców z poczuciem humoru (ludzie różnie odbierali jego przechwałki).
- Acha. I tylko nogę Ci zranili? - Córka Elronda, uśmiechnęła się do niego - jesteś taki słodki.
- Wiem - powiedział mrugając okiem. Nagle Arwen schowała mu się za plecami. Ujrzała pewnego mężczyznę. Aragorna.
- Bel, ukryj mnie przed nim! Proszę - błagała skrywając się za plecami elfa.
- Skrzywdził cię? Jedno słowo i skrócę mu głowę - powiedział chwytając za miecz.
- Spokojnie Bel. Nic z tych rzeczy... - Uspokoiła go. Dawno temu, kiedy była bardzo młoda, a Belegorn dopiero, co przybył do Rivendell, nauczył ją kilku sztuczek, co do okłamywania ludzi, czerpiąc z tego korzyści nie tylko materialne. - Jak widzisz jest przystojny - kontynuowała wyjaśnianie. - Zwabiłam go na małe conieco, wciskając mu tekst o tym, że poświęcę dla niego moją nieśmiertelność. A ten dekiel w to uwierzył. Teraz nie mogę się go pozbyć. Wszędzie za mną łazi. Jest taki kurde zakochany. - Jak widać, uczeń przerósł mistrza. - Mógłbyś jakoś odwrócić jego uwagę, bym mogła się wymknąć?
- Postaram się. - Powiedział elf.
Belegorn podszedł do młodego człowieka przyglądającego się obrazom i rozglądającego się co chwilę w poszukiwaniu ukochanej
- Hej. - Zaczął Bel
- No... Hej. - Powiedział lekko zdezorientowany Dunadan.
- Ty jesteś Aragorn, tak? Fajny fryz, hehe
- Acha... Masz prawie taki sam.
- Hehe ! Bo wiesz.. Ty jesteś moim idolem
- Ta jasne. Ale wiesz jestem trochę zajęty. Szukam mojej dziewczyny Arwen. Nie widziałeś jej?
- Dziewczyny...
- Tak - odpowiedział niezbyt przyjemnie - bo ja jestem hetero. Przykro mi. Ale napewno kogoś znajdziesz.- i odszedł.
Belegorn długo się zastanawiał się nad słowami mężczyzny. Po chwili podszedł do jednej z pięknych elfek stojących na tarasie.
- Witaj. Mam pytanie. Co jest nie tak z tą fryzurą?
- Mnie się ona podoba. Jest taka na czasie. - Odpowiedziała mu spokojnym i miłym głosem.
- Dzięki. Bo wiesz... Jeden gość myślał, że jestem gejem.
- Hihihi ... - Zaśmiała się elfka. - Jesteś taki słodki.
- Wiem - mrugnął elf. - Więc. Co robisz dziś wieczorem?
3.
Belegorn zmierzał w kierunku objuczonego konia. Przystanął i poklepał go po pysku.
- Piękny, nieprawdaż? - Powiedział Elrond stojąc za plecami Bela. Chłopak lekko zdezorientowany potwierdził. Półelf wyjął z kieszeni nie dużą paczkę, owiniętą w brązowy papier i zawiązaną zielona wstęgą. - Przekaż to Galadriel - Belegorn chwycił przesyłkę i wsunął ją do torby - Powiedz Jej „Towar od Ainura”. Ucieszy się kobieta zapewne.
- Rozumiem … - odpowiedział, choć tak naprawdę nie rozumiał tych słów. Zastanawiał się cóż takiego znajduje się w tej tajemniczej paczce, i kim do cholery jest Ainur. Wsiadł na konia. i krzyknął - Noro Lim! Noro Lim Asfaloth! - A potem pognał w kierunku Lothlorien.
Po całym dniu drogi, Bel zatrzymał konia. Przysiadł pod drzewem i wyjął z torby zapas lembasów. ‘Kocham te żarcie’ pomyślał przymrużając oczy i odpływając w świat marzeń. Za każdym razem, gdy jadł, wyobrażał sobie różne przyjemne sceny. Nagle jego stoicki spokój został brutalnie przerwany przez rżenie konia.
- Co jest Eru? - Spytał starając się uspokoić konia, ten zaś był coraz bardziej przerażony. Stanął na tylnich łapach, przewracając Belegorna. Elf spojrzał na zachód. Wargowie. Bele zaklął pod nosem „Czy to się nigdy nie skończy!?”. Błyskawicznie i bardzo efektownie wskoczył na konia i zaczął galopem uciekać przed stadem krwiożerczych wilków.
- Torba z przesyłką! - Przypomniał sobie kurier i zawrócił konia i ruszył po paczkę leżącą pod drzewem. Wargowie byli coraz bliżej. Elf rzucił się na ziemię, złapał torbę, unik przed potworem, po czym szybko wspiął się na drzewo. Siedząc na gałęzi zastanawiał się jak do licha udało mu się zrobić te cztery czynności tak szybko. Wyjął paczkę dla Galadriel i wsunął do kieszeni. Torbę zapakowaną lembasami cisnął za zachód, odwracając uwagę napastników. Korzystając z okazji zeskoczył z drzewa i podbiegł w kierunku Eru. Po czym niepostrzeżenie uciekli w nieznanym kierunku.
4.
Dotarł do lasów Lothlorien w siedem dni od wyruszenia z Domu Elronda. Pieszo. Przez ostatni tydzień, kilka razy natknął się na stada wygłodniałych Wargów i innych zwyrodnialców.
- Znów bez konia? - Zaśmiał się szyderczo Haldir widząc Belegorna trzymającego paczkę. Elf miał krótkie i pomalowane na fioletowo włosy.
- Co ci się stało w głowę? - Spytał kurier.
- Przerobiłem sobie fryz. Trzeba iść z duchem czasu, nieprawdaż? - Odpowiedział gładząc włosy.
- Wyglądasz jak Zemsta Teletubisiów… - uświadomił go Bel, po czym ruszył w dalszą drogę.
Do domu Galadrieli doszedł wieczorem. Królowa elfów wyszła, aby powitać niecodziennego gościa.
- Co Cię tutaj sprowadza Belegornie z Rivendell? - Spytała ciepłym i spokojnym głosem. Bel podszedł i wręczył Jej paczkę od Elronda.
- El, kazał mi przekazać także pewną wiadomość - Galadriel słuchała wpatrzona w ciemne oczy chłopaka - Rzekł: Powiedz Galadrieli ‘towar od Ainura’ - Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy królowej elfów. Po chwili zniknęła gdzieś w swojej komnacie.
- Wreszcie odżyła - powiedział Celeborn podchodząc do Bela i kładąc mu rękę na ramieniu. - Już dawno nie widziałem w jej oczach tyle niepohamowanej radości. - Po chwili usłyszeli z komnaty Galadrieli, okrzyki radości. Elfka wyszła po pięciu minutach, wycierając nos. Była bardzo szczęśliwa. Podeszła do Bela i ucałowała go.
- Wspaniały towar. Ma kopa … - śmiała się - O! Bardzo gustowne buty! Gdzie je kupiłeś?
Bel i Celeb stali jak wryci, ponieważ elfka patrzyła się na torbę.
- Te narkotyki wywołuję u niej coraz dziwniejsze halucynujcie. Nie radzę Ci brać do serca tego, co będzie gadać. - Doradził Celeborn, w momencie, kiedy Galadriel zaczęła skakać po komnacie i śpiewać pieśni jeszcze głupsze, niż te śpiewane w Rivendell.
- Mam zamiar wyjechać rano. - Powiedział Belegorn. - Przyszykuj mi żarcie i konia, bo mojego zżarły Wargi, znowu…
- Postaram się załatwić to jeszcze dziś. - Poczym wyszedł z komnaty, zostawiając Bela sam na sam z naćpaną Królową. Wtedy to podeszła do niego i wypowiedziała te oto słowa:
- Musisz przekazać Elrondowi pewną rzecz…ma słodki tyłeczek - zaśmiała się ponownie. - Mordor rośnie w siłę, wielka armia zbiera się na zachodzie. Musimy podjąć jakieś działania, by Śródziemie nie zostało zniszczone.
- Jasne…, ale głupoty gada - pomyślał Bel - Kobieto połóż się spać, czy co tam chcesz robić. Ale nie zawracaj mi głowy takimi tekstami. Nie mam na to czasu.
- Ale …
- No to też nie mam czasu. Zmykaj. - Po czym udał się do swojej komnaty.
5.
Następnego ranka, Belegorn spotkał w lesie Celeborna. Celeb postanowił wysłać z nim trzech mężnych elfów, którzy by ochraniali go w drodze powrotnej. Elf bardzo martwił się sprawą coraz większej ilości Wargów, napadających na podróżnych. Belegorn, Belegorn z radością przyjął tą propozycję. Zapakował swoje rzeczy do juków i wgramolił się na konia. Razem z „teletubisiem” Haldirem, Kelebrem i Ankrem wyruszyli do Domu Elronda. Trzeciego dnia drogi podczas postoju zostali zaatakowani. Lecz tym razem nie była to mała gromadka wilków. Była ich cała potężna armia. Wszystkie żądne krwi i mięsa. Haldir z Belem zaczęli uciekać, a Celebr i Ankier rzucili się do walki by odwrócić uwagę od Bela. Niestety siła potworów była większa. Elfowie nie mieli żadnych szans na obronę.
Elrond wyszedł na balkon. Odetchnął świeżym powietrzem, i już miał wrócić do domu, gdy ujrzał jakąś kulawą postać zbliżającą się pieszo w jego stronę. ‘Belegorn?’ Pomyślał, po czym wysłał w jego kierunku Tratana. Elf przyniósł rannego Bela i położył go w łóżku. Elrond opatrzył jego rany i spytał:
- Znów Wargowie? - Chłopak potwierdził - A, jak prezent? Spodobał się Galadrieli? - Bel potwierdził ponownie. - Czy jest coś, co powinieneś mi przekazać? - Elf zamyślił się. Przypomniało mu się dziwne zachowanie Galadrieli. Odpowiedź była krótka:
- Nie.
Mijały dni. Belegorn całkowicie wyzdrowiał i czuł się znakomicie. Za chwilę miał wyruszyć do Gondoru. Pożegnał się z pięknymi elfkami i ruszył zapakować rzeczy na nowego konia. Nagle zobaczył Clebera - posłańca od Galadrieli. Ukłonił mu się nisko i wrócił do pakowania.
- Witaj Elrondzie z Rivendell.
- Cześć Cleberze z Lothlorien? Co cię tu sprowadza? - Spytał El.
- Galadriel wysłała mnie na naradę.
- Chwileczkę, jaką naradę?
- W sprawie Mordoru. Pani sądziła, że jakoś teraz powinna się ona odbyć. Jeszcze nigdy się nie pomyliła.
- Ale co jest nie tak z Mordorem?
- Czyżby, Belegorn, nie przekazał panu tajnej wiadomości od Galadrieli? Że Mordor ma nowego władcę i szykuję się do kolejnej wojny? - Elronda przeraziły słowa elfa. Zanim się spostrzegł w jego pokoju zebrali się przedstawiciele Wolnych Narodów Śródziemia, i zaczęli omawiać sprawę Mordoru i „zdrady” Belegorna. Większość głosów była za zabiciem zdrajcy. Elrond jednak uznał to za przeoczenie i uspokoił grupę. Powiedział, że nie pozwoli zabić Belegorna nawet, jeśli jest zdrajcą. Wspólnie ustalili, że w takim wypadku jest jedno wyjście…
6.
Elrond wyszedł do Belegorna wsiadającego na konia.
- Bel musimy pogadać. - Powiedział poważnym tonem. Chłopak zeskoczył na ziemię. - Co wiesz na temat Armii Mordoru? - Chłopak przymrużył oczy.
- A co mam wiedzieć? - Po chwili przypomniały mu się słowa Galadrieli „Mordor rośnie w siłę, wielka armia zbiera się na zachodzie”. - Na Manwego… Galadriel mówiła to serio? - Krzyknął. - El, wierz mi … Ona była na haju. Sądziłem, że to są głupoty.
- Głupoty?
- Tak to brzmiało. - Upadł na kolana - Proszę, nie zabijajcie mnie. Ja naprawdę nie jestem zdrajcą.
- Rozumiem. Ale musisz ponieść jakieś konsekwencje. - Bel podniósł wzrok na Władcę Rivendell. - Wspólnie z przedstawicielami Wolnych Plemion Śródziemia, uzgodniliśmy, iż powinieneś zostać zwolniony z posady kuriera, i wyrzucony z Rivendell. Przykro mi. - Powiedział spuszczając głowę. - Tu są twoje rzeczy. - Położył na ziemi torbę z ubraniami. - Zatrzymaj sobie Smoka - powiedział głaszcząc konia - To ostatni żywy. Całą resztę zjadły Wargi. Powodzenia. - Elrond wytarł rękawem łzy z policzka - Będzie mi Ciebie brakowało.- Belegorn wsiadł na konia. Założył na siebie ciemno zielony płaszcz, i pogalopował przed siebie.
- Co my teraz zrobimy Smoku? - Westchnął. - Dokąd pójdziemy. Nie ma już dla nas miejsca na tym świecie. Ale nie traćmy nadziei. Nie traćmy …
Belegorn Amarth. |
komentarz[10] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Rozdroża - Tajemnicza przesyłka" |
|
|
|
|
|
|
|
|